robert-kierzak-pytania-do.jpg Robert Kierzek, prezes Inter Carsu, chce, żeby zagraniczna sprzedaż spółki powiększała się nawet o ponad 10 proc. rocznie.

Czołowy dystrybutor części zamiennych do aut i motocykli chce rosnąć szybciej niż rynek, którego wartość w Polsce idzie w górę 03-5 proc. rocznie. - W Polsce chcemy rosnąć dwa razy szybciej niż rynek, a jeśli chodzi o zagraniczne spółki, to tempo wzrostu sprzedaży powinno być przynajmniej dwukrotnie większe niż w kraju - mówi „Parkietowi" Robert Kierzek, prezes Inter Carsu.

Według wstępnych szacunków spółka zakończyła ubiegły rok z przychodami na poziomie ok. 2,8 mld zł i ponad 100 min zł na plusie. Dlatego szef Inter Carsu zamierza rekomendować wypłacenie dywidendy z ubiegłorocznego
zarobku. Ostatnio spółka dzieliła się z akcjonariuszami zyskiem wypracowanym w 2007 r. W tym roku dystrybutor celuje w 3 mld zł przychodu i dalszą poprawę rentowności. - Przyglądamy się wszelkim pozycjom kosztowym i patrzymy, gdzie można zaoszczędzić. Zamierzamy przede wszystkim optymalizować stan zapasów i dostosowywać strukturę zawartości magazynów do zapotrzebowania na konkretne rodzaje asortymentu-wymienia Kierzek.

 

Z Robertem Kierzkiem, prezesem Inter Cars, rozmawia Aneta Wiczerzak-Krusińska

 

Po trzech kwartałach Inter Cars miał ponad 80 min zł czystego zarobku. Cały rok spółka miała zamknąć trzycyfrowym zyskiem netto. Czy udało się przekroczyć 100 min zł?

Ze wstępnych szacunków wynika, że udało się nam przekroczyć ten poziom. Było to możliwe, bo nasze koszty rosły wolniej niż przychody. Ubiegły rok udało się nam się zakończyć zgodnie z planem - ze sprzedażą ok. 2,8 mld zł.

Czy to oznacza, że powrócicie do wypłacania dywidendy?

Jestem za tym, aby dywidenda była wypłacana. Taka też będzie moja rekomendacja. Na razie nie chciałbym przesądzać ojej wysokości, bo pomysł musi najpierw zaakceptować rada nadzorcza. Może ona zdecydować o pozostawieniu całego zarobku w firmie, jeśli się okaże, że sytuacja na rynkach finansowych ulegnie drastycznemu pogorszeniu. Musimy dmuchać na zimne, bo spółka spłaca kredyty. Ale nie przewiduję tak czarnego scenariusza. Tegoroczny plan zakłada optymalizowanie działań i dalszą poprawę rentowności.

Co konkretnie zamierzacie zrobić?


Faktycznie, w tym roku bardziej niż na zwiększaniu biznesu skupimy się na porządkowaniu własnego podwórka. Przyglądamy się wszelkim pozycjom kosztowym i patrzymy, gdzie można zaoszczędzić. Zamierzamy przede wszystkim optymalizować stan zapasów i dostosowywać strukturę zawartości magazynów do zapotrzebowania na konkretne rodzaje asortymentu.

Jakiego rzędu oszczędności się spodziewacie?

Naszym celem jest utrzymanie odpowiedniej struktury kosztów w stosunku do przychodów. Założeniem jest, by dalszy wzrost obrotów nie generował dodatkowych wydatków. W ciągu ostatnich kilku lat nasze przychody, zwłaszcza w zagranicznych spółkach, poprawiały się w tempie kilkudziesięciu procent rocznie. Trudno zakładać, aby dynamika utrzymywała się na tak wysokim poziomie także w 2012 r. Ale nadal głównym celem jest to, by rosnąć szybciej niż rynek samochodowy. A jego wartość w Polsce idzie w górę o 3-5 proc. rocznie.

Jak ma wyglądać ta dynamika na poszczególnych rynkach?


W Polsce chcemy rosnąć dwa razy szybciej niż rynek, a jeśli chodzi o zagraniczne spółki, to tempo wzrostu sprzedaży powinno być przynajmniej dwukrotnie większe niż w kraju.

Czyli w 2012 r. sprzedaż spółki przekroczy 3 mld zł?

Wszystko na to wskazuje. Nie jest jednak dla nas najważniejsze to, czy nasze obroty po tym roku wyniosą 2,9 mld zl czy 3,2 mld zł, tylko to, by poprawić rentowność. Będzie to możliwe, jeśli uda się utrzymać marże na ubiegłorocznym poziomie
(po trzech kwartałach marża na sprzedaży wynosiła 32,8 proc.-red.).

Zależny Feber miał zakończyć 2011 r. na plusie. Czy to się udało?

Cały 2011 r. nowe władze spółki zajmowały się optymalizacją produkcji w zakładzie, ujednolicaniem oferty i tworzeniem nowej sieci sprzedaży. To już daje efekty, bo z miesiąca na miesiąc straty były mniejsze, ale nie udało się zakończyć roku zyskiem. Zbyt optymistycznie założyliśmy, że w ciągu jednego roku uda się naprawić wszystko, co szło źle w ciągu ostatnich kilku lat. Poza tym nie sprzyjał nam rynek. Dużo inwestycji związanych z budową dróg stanęło pod znakiem zapytania, więc podwykonawcy biorący od nas wywrotki wstrzymywali się z zakupami. Spadek popytu na naczepy staramy się rekompensować, wynajmując je naszym klientom, kiedy nie są zdecydowani na zakup. Te wszystkie działania doprowadzą do wyprowadzenia tej firmy na plus w tym roku

Co z planowaną ekspansją na nowe rynki? Mieliście inwestować m.in. w Serbii i Słowenii.

Odkładamy plany rozszerzenia działalności o inne kraje. Chcemy się skupić na tym, co już mamy. Bo jest tam jeszcze sporo do zrobienia.


A więc nie będziecie też przejmować innych firm, o czym była mowa niedawno?

Cały czas patrzymy na kraje, gdzie nas nie ma. Nie wykluczamy przejęć, ale tylko jeśli pojawi się dobra okazja. Musiałby to być podmiot mający już jakieś udziały rynkowe w obszarze, w którym działamy, po którego zakupie moglibyśmy wypracować synergię w całej grupie. Ale na razie nie poszukujemy aktywnie celów akwizycyjnych.

Inter Cars był zainteresowany nie tylko zakupem dużych firm dystrybuujących części samochodowe, ale też przejmowaniem specjalistycznych biznesów, które by uzupełniały ofertę grupy. Czy coś się dzieje w tej kwestii?

Kupować na razie nie będziemy. Mamy jednak pomysł na samodzielne wzmacnianie lojalności naszych klientów przez budowanie im warsztatów pod klucz. Wielu mechaników samochodowych nie ma bowiem pieniędzy na rozwój. My możemy stworzyć dla nich miejsce pracy, czyli zaprojektować warsztat, wybudować go, wyposażyć i pomóc w sfinansowaniu tej inwestycji. W zamian oczekujemy deklaracji współpracy polegającej na tym, że taki właściciel będzie u nas zamawiał towar w przyszłości.


Czy jest duże zainteresowanie?

Projekt prowadzimy od pół roku. Zainteresowanie jest duże, ale ze względu na wysokie koszty w tej chwili rozpoczęliśmy tylko dwie pilotażowe inwestycje.

Sami też chcecie budować sieć serwisowania pojazdów? We wrześniu ub.r. kupiliście łódzki Polmozbyt, który oprócz sprzedaży samochodów i części zamiennych właśnie tym się zajmuje.

Udziały w Polmozbycie kupiliśmy wspólnie jako konsorcjum z firmą Liberty Motors, prowadzącą dla nas sieć dystrybucji w Łodzi. W naszej strategii nie było i nie będzie także w przyszłości tworzenia serwisów, które byłyby naszą własnością. W tym wypadku chodziło o pomoc we wzmocnieniu partnera na lokalnym rynku dystrybucji części do samochodów. W najbliższym czasie Inter Cars będzie się z tego tematu wycofywał. Sprzedamy swoje udziały partnerowi do końca I kwartału. Ale na razie nie chcę ujawniać na jakich warunkach.

 

Źródło: Parkiet DZ. / Nr 31

powrót